Być fotografem :)


 W taki dzień jak dziś po raz kolejny dziękuję sobie i losowi, że wybrałam taką pracę jaką mam. Za moim oknem ciągle zielono ze wszystkich stron, ale nie da się ukryć, że jesień. Nie chce się wychodzić z łóżka, chłodnawo... budzik wprawdzie dzwoni, ale nie ma stresu, że spóźnię się do pracy. Co najwyżej dzieci do szkoły i przedszkola, hehe.
 Już nie pamiętam przez ile lat próbowałam wszędzie zdążyć, zawsze z marnym skutkiem. Nawet praca 5 minut od domu na pieszo nie pomogła. Nawet dojeżdżanie autem (!) do tej pracy. Szczęśliwi czasu nie liczą. Choć jestem szczęśliwa, to jednak w końcu nauczyłam się pewnej dyscypliny związanej z wyjeżdżaniem na czas, a  nauczyły mnie tego śluby. Nawet nie chcę myśleć ile zamieszania mogłabym wprowadzić nie zjawiając się punktualnie na takiej uroczystości, więc po prostu nie myślę - i jestem gotowa duużo wcześniej. Dobrze jednak, że to jest sezonowe i raptem kilka razy w miesiącu, natury całkiem nie oszukasz ;)
 Więc siedzę sobie przy komputerze w taki szarawy mokrawy dzień jak dziś, obrabiam wszystkie fotografie, których gigabajty zwożę co jakiś czas i uśmiecham się do twarzy na monitorze. Fotografując -  też się  podobno uśmiecham, nie panuję nad tym, a tłumacze się tylko na wypadek podejrzenia, że mam nierówno pod sufitem.
 I o czym to świadczy? Ano o tym, że absolutnie jestem zakochana w tym co robię. W ludziach, których portretuję, w których chciałabym pokazać trochę więcej ponad to, co sami chcą pokazać. Strasznie mnie ciekawią - ciekawicie:) Kiedyś obawiałam się fotografować nieznajomych, teraz - każda nieznajoma twarz to dreszczyk emocji, zaciekawienia, próba wejrzenia głębiej, a przede wszystkim próba pokazania tej osoby jak najlepiej - moimi oczami. Dlatego m.in tak bardzo lubię fotografię portretową w studio.
Nie jestem mistrzynią small talku niestety i nigdy nie wiem w różnych życiowych sytuacjach CO POWIEDZIEĆ ( mam kilka spektakularnych wpadek, najlżejszą typu "niech  się Pani nie martwi" na pogrzebie męża Pani), wolę milczeć niż paplać jak na fotelu u fryzjera - ale za to umiem słuchać. I to jak! I patrzeć.


I jak tak patrzę i widzę dwoje nie najmłodszych ludzi, którzy niejedno pewnie razem przeżyli, a jednak ciągle mogą się pocałować, przytulić, spojrzeć sobie w oczy, co po latach razem wcale nie jest takie oczywiste - to czuję, że ...tak, KOCHAM MOJĄ PRACĘ. I bardzo dziękuję wszystkim, którzy wybrali właśnie mnie, abym towarzyszyła im w ważnych momentach ich życia. Bo taka jest rola fotografów od samych początków tej sztuki - unieśmiertelnić wszystkie ważne w naszym życiu chwile.

A oto Pani Barbara i Pan Marian - którym bardzo dziękuje za zaufanie:) Sesję otrzymali w prezencie od syna na swoją rocznicę ślubu. Życzę Państwu jeszcze wielu takich rocznic razem:)
















Komentarze